...

I'm not cute! [Exo KrisTao]

x


I'm not cute! [Taoris/KrisTao Exo]


Paring: KrisTao/Taoris (Exo)
Gatunek: smut, fluff, nc-17
Ostrzeżenia: sceny erotyczne

-Wróciłem! – ryknąłem na pół domu najgłośniej jak tylko potrafiłem, obwieszczając wszem i wobec swoją obecność. Oparłem się o ścianę i zrzuciłem buty, ledwo stojąc na nogach. Marzyłem o odprężającej kąpieli i ciepłym łóżeczku. Jak na dziś zdecydowanie miałem dość.

-Ooo, jest nasz słodziak!– zza framugi drzwi wyłoniła się brązowa czupryna, a zaraz za nią roześmiane oczy, zadarty nos i usta wykrzywiony w przysłowiowy „banan”. Spojrzałem na Lay’a morderczym wzrokiem. Słodziak? ! Powtórzyłem w myślach, zaciskając pięści. Wiedział, chyba najlepiej ze wszystkich, że nie lubię, gdy ktoś tak o mnie mówi, ale on, jak na złość nie mógł się powstrzymać od uszczypliwości wobec mnie.

Prychnąłem na niego, ukazując swoje dezaprobatę. Minąłem zdziwionego chłopaka w przejściu i wkroczyłem do salonu, łypiąc na wszystkich wściekłym wzrokiem na przywitanie. Już miałem zrąbany wieczór. Brawo Lay, gratuluje. Warknąłem na wszystkich ostrzegawczo, by nie zadawali zbędnych pytań i przechodząc przez cały salon wkroczyłem do kuchni, rzucając z rozmachem swoją torbę na blat kuchenny, obok Chen’a będącego w świecie jakiejś książki fantasy. Gdy torba zderzył się z gładką taflą, chłopak podskoczył jak oparzony i zerknął na mnie wybudzony z transu. Chyba dopiero teraz zorientował się, że w ogóle ktoś poza nim, znajduje się w tym pomieszczeniu. Spojrzał na mnie wściekłym, a zarazem zdziwionym wzrokiem, nie rozumiejąc powodu mojej złości.

Mając gdzieś czarnego, podszedłem do lodówki i  wyciągnąłem z niej butelkę wody. Zatrzasnąłem drzwiczki z głośnym hukiem i usiadłem na zmywarce, odkręcając nakrętkę. Zimna ciecz dawała ukojenie pustyni w moim gardle. Przymknąłem oczy, rozkoszując się chłodem ogarniającym moje ciało.

-Co to się stało mojej małej pandzie? – jak z pod ziemi wyrósł przede mną lider Exo- M. Spojrzałem na niego jednym okiem, zza butelki. Złociste blond włosy ułożone w lekki nieład, z grzywką na prawej stronie czoła, idealnie wyregulowane brwi, zgrabny nos i te pełne usta, na których chcąc nie chcąc zawiesiłem trochę dłużej wzrok. Różowe, miękkie i smakujące czekoladą. Bezwiednie oblizałem własne, w głowie już mając wizje nas obu całujących się do utraty tchu.

-Hej, wracaj do mnie moje kochane pandziądko – zaśmiał się dźwięcznie, przysuwając się do mnie z zamiarem spełnienia mojej wizji. Oparł dłonie po obu stronach moich bioder i przysunął się jeszcze bliżej mnie. Nasze usta dzieliły centymetry … zaraz, chwila, jak mnie nazwałeś!? W ostatniej chwili oprzytomniałem i odepchnąłem od siebie zdziwionego blondyna. Łypnąłem na niego spod grzywki wściekłym wzrokiem i gładko ześlizgnąłem się z mebla, wymijając go. Ruszyłem pędem po schodach na górę, modląc się w duchu, żebym nie spotkał kogoś po drodze, bo przysięgam, że zabije, choćby za oddychanie.

Wpadłem do swojego pokoju, trzaskając z całej siły drzwiami i rzucając biedną i niczemu winną torbę pod drzwiczki szafy, które zatrzęsły się niebezpieczni,e jakby zaraz miały wypaść z zawiasów. Runąłem się na łóżko, od razu łapiąc pierwszą lepszą poduszkę i mnąc ją w dłoniach. Rozważałem wszystkie za i przeciw wrócenia na sale treningową. Przynajmniej miałbym na czym wyładować swój gniew...

Wpatrywałem się z mordem w oczach na przeciwległą ścianę, jakbym liczył, ze zaraz runie pod naporem mojego wzroku. Czy wszystko dzisiaj będzie dawało mi powody do chęci mordu?! Z trudem przychodziło mi powstrzymanie się od rozdarcia poduszki na pół, lub co gorsza nie zdemolowania pokoju.

Spokojnie Tao, policz do 10…

Przymknąłem oczy i poluźniłem uścisk  na poduszce, z której już powypadało kilka piórek. Ułożyłem ją delikatnie na swoich kolanach, wyrównując pomięty materiał. Nabrałem kilka głębszych wdechów uspokajając się pomału.
10, 9, 8 …

Oddychałem z każdą sekundą coraz wolniej. Rozluźniłem mięśnie odprężając się. Nabrałem kilka głębszych wdechów wypuszczając powietrze przez usta. I tak kilka razy. Odsunąłem z mojej głowy jakiekolwiek myśli, delektując się ciszą panującą dookoła.
… 7, 6, 5 …

Naciśnięcie klamki i ciche skrzypnięcie zawiasów …

I cały mój początkowy spokój poszedł się pieprzyć. Otworzyłem gwałtownie oczy, wbijając morderczy wzrok w lekko uchylone drzwi. Zacisnąłem znów palce na puchowym przedmiocie. Miałem teraz ochotę rzucić się do drzwi i wypróbować jedne z moich wyćwiczonych ciosów na intruzie.

-Jeszcze jeden krok, a nie wyjdziesz z tego pokoju żywy!- zawarczałem. W tym momencie nie żartowałem. Byłem tykającą bombą zegarowa, która tylko czeka, żeby jakiś idiota włączył odliczanie. Tym razem wypadło na Luhan’a.

-Ale Tao … - zza drzwi dobiegł mnie przerażony pisk, a potem kolejne skrzypnięcie zawiasów, obwieszczające dalszą próbę wtargnięcia do mojego pokoju.

-Życie ci niemiłe?!- wrzasnąłem na Luhan’a, który bardzo źle robił ignorując moje ostrzeżenia. Spłoszony Jelonek jak na komendę uciekł z pod drzwi. Spojrzałem na w tamtą stronę z lekkim zdziwieniem. Może trochę przegiąłem?


Teraz miejsce wściekłości zajął smutek. Luhan nie był tu niczemu winny. Chciał dobrze, porozmawiać, dowiedzieć się co się dzieje, a ja tak po prostu na niego nawrzeszczałem. Jesteś idiotą, Tao. Uderzyłem się otwartą ręka w czoło, opadając plecami na łóżko. Zakryłem twarz poduszką, ponawiając próbę uspokojenia się.  


Po jakichś 10 min mój stan umysłowy powrócił na swój normalny tor. Westchnąłem ciężko, podnosząc się do siadu i ruszyłem do łazienki, po drodze rzucając poduszka o ścianę, żeby wyładować resztkę frustraci. Wszedłem do pomieszczenia, od razu zrzucając z siebie przepoconą bluzkę. Stanąłem przed lustrem, opierając się dłońmi o krawędzie umywalki.  Wyglądałem okropię. Potargane włosy, sińce pod oczami i jeszcze czerwone policzki. Odkręciłem kran, nalewając trochę wody do umywalki i przemywając zaczerwienienia.

Sięgnąłem po puchowy ręcznik, wiszący obok i wytarłem twarz, wracając znów wzrokiem na własne odbicie. Zero poprawy. Westchnąłem i odwróciłem się w stronę kabiny prysznicowej. Sięgnąłem do klamry od paska i poluźniłem uścisk, pomału zsuwając materiał. Zatrzymałem się nagle, czując znajome mrowienie na plecach. Ktoś tu był …

Zerknąłem za siebie, ledwo obracając głowę. Widziałem zarys czyjejś sylwetki, jednak tyle mi wystarczyło żeby wiedzieć, kto to. Spojrzałem znów przed siebie, na przeciwległa ścianę, czekając na jakikolwiek ruch ze strony „nieznajomego”. Po niespełna kilku sekundach, owa osoba już znajdowała się przy mnie, oplatając ciasno w talii i wtulając twarz w moje włosy.  Na plecach czułem gładki materiał koszuli i regularny sznur utworzony z guzików.

-Co się stało, kochanie? – znajomy głos dotarł do mojego ucha, a ciepły oddech owiał mój kark. Otulił mnie jego oszałamiający zapach mocnych perfum i czekolady. Wtuliłem się jeszcze bardziej w tę ciepłą przestrzeń miedzy tak znajomymi ramionami i zamruczałem cicho. Mój mały kawałek nieba.

-Kris …  - szepnąłem odwracając się do niego przodem i od razu wtulając się w niego ponownie. Oparłem głowę na ramieniu, pocierając nosem o wystający obojczyk i wdychając ten kojący zapach.

-Powiedz mi, co się dzieje? Malutki? – zapytał smutnym głosem. Wsunął nos w moje włosy i przytulił mnie jeszcze mocniej do siebie.

-Wszyscy zachowują się jakbym był dzieckiem- szepnąłem cicho – ja wiem, że jestem najmłodszy z zespołu, … ale dlaczego wszyscy mówią ze jestem słodki? Nawet ty…

Wyszeptałem ze zduszonym gardłem. Odsunąłem się od niego, oplatając się ciasno ramionami i kuląc lekko. Spuściłem głowę, nie chcąc patrzeć mu w oczy. Wiem, że z jego punktu widzenia mogło być to błahe, a wręcz śmieszne … ale bolało mnie to, wtedy czułem się jakbym był mniejszy, gorszy, jakbym nie stał na równi z nimi wszystkim. A może tak jest …?

- Głupek – usłyszałem jego delikatny śmiech, a zaraz potem ukochane ramiona ponownie oplotły  się wokół mnie. W normalnej sytuacji dostałby sójkę między żebra, ale teraz potrzebowałem go. Potrzebowałem tego ciepła i czułości z jego strony.

- Nikt nie uważa cie za dziecko – wyszeptał mi do ucha – Po prostu każdy jest świadomy twojego uroczego wyglądu.

-Jestem facetem, może i … uległym, ale jednak jestem. Dla mnie to nie jest komplement. – fuknąłem na niego wyswobadzając się z uścisku. Nie, jednak wracamy do normalności. 

Odwróciłem się do niego tyłem i wróciłem do przerwanej czynności, ściągania spodni.

-Wspólna kąpiel?- nie zdążyłem nawet sięgnąć do paska, a on znów był przy mnie, obejmując moje ciało. Westchnąłem cicho, zastanawiając się nad jego propozycja, która swoja drogą była bardzo kusząca…

-Co ty na to? – ponaglił mnie zniecierpliwiony. Zaśmiałem się tylko pod nosem z jego narwaństwa, na co ugryzł mnie prowokująco w kark. Dobrze znał moją odpowiedz, jednak nadal czekał. Oparłem się plecami o jego klatkę piersiową, zamykając oczy. Kiwnąłem tylko potakująco głową. Niespełna sekundę później zachłanne dłonie dobrały się do moich spodni, a gorące usta znów całowały mnie po szyi i karku. Oj, na samej kąpieli się nie skończy. Pomyślałem mrucząc cicho na te pieszczotę. Odwróciłem się do niego przodem od razu łapiąc za poły koszuli i unosząc ją do góry. Gdy tylko kolorowa bluzka chłopaka znalazła się na kafelkach, wbiłem się zachłannie w jego usta, zawieszając dłonie na szyi. Masowałem delikatnie skórę  na karku, zostawiając po sobie gęsią skórkę. Zsunąłem dłonie po jego plecach aż do bioder, wsuwając palce w szlufki i przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Otarłem się o jego lekko pobudzoną męskość i przerwałem pocałunek, posyłając mu prowokujące spojrzenie, za co od razu dostałem klapsa w tyłek. Zacisnął mocno dłonie na moich pośladkach, przejeżdżając palcem wskazującym po szczelinie miedzy nimi. Najechał opuszkiem na moja dziurkę i przycisnął mocniej, trąc materiałem o moje wejście.

-O boże! – jęknąłem głośno wyginając się w łuk, co było błędem. Wyeksponowałem mu moją szyje, co wykorzystał natychmiast, przysysając się do niej jak pijawka. W miedzy czasie nacisną jeszcze mocniej na moja dziurkę prawie wciskając materiał do środka. Otworzyłem usta i jęknąłem jeszcze głośniej. Tak chcesz się bawić? Zapytałem w myślach. 

Zmusiłem swoje ciało do posłuszeństwa i sięgnąłem do krocza chłopaka, zaciskając mocno palce na jego przyrodzeniu. Zareagował głośnym warknięciem i zerwał ze mnie spodnie razem z bokserkami. Zaraz po tym jak i jego spodnie podzieliły los moich rurek, złapałem blondyna za rękę i pociągnąłem w stronę prysznica. Po ostatniej akcji w wannie nie widziało mi się znów wycierać całej podłogi zalanej wodą.

Gdy tylko drzwiczki się zamknęły zostałem brutalnie przyciśnięty do ściany, a mój jęk został stłumiony zachłannymi ustami napastnika. Ruchliwy język badał każdy milimetr moich usta, a ja nie nadążałem za jego szaleńczym tempem. Wzdychałem mu tylko w usta, błagając wręcz o więcej.

-K-kris … - wyjęczałem, czując duże dłonie masujące moje pośladki. Spojrzałem mu w oczy z pożądaniem, na co odpowiedział mi tym samym, przysysając się do jednego z moich sutków. Odwróciłem głowę w bok i zacząłem jeździć dłońmi po jego plecach. 

Masowałem ramiona, wodziłem palcami po kręgosłupie i podszczypywałem zaczepnie skórę. Robiłem wszystko byle tylko go pośpieszyć. Potrzebowałem go już, teraz!

-Proszę, już … - wyszeptałem nabierając nostalgicznie powietrze w płuca, gdy dotarł do mojego podbrzusza zostawiając malinkę. Spojrzał na mnie z dołu, wsunął ostatni raz język w pępek i wrócił znów do moich ust.

-O co mnie tak ładnie prosisz? – zapytał miedzy pocałunkami, a złośliwy uśmiech nie schodził mu z twarzy. Przesunął palcem po moim wejściu drażniąc się ze mną. Jęknąłem cicho, spoglądając na niego błagalnym wzrokiem, gdy zaczął robić kółeczka wokół mojej dziurki i podszczypywać co trochę pośladki. Zacząłem wić sie i jęczeć pod nim, ocierając się o niego mocno, byle tylko sprowokować go do dalszych działań. I co uzyskałem? Nic. Nawet palca we mnie nie włożył, a wcześniej prawie przebił mi spodnie byle tylko się dostać do mojego tyłka.

Warknąłem na niego pokazując swoje zdenerwowanie.

-Wejdź we mnie! Już! – jęknąłem mu do ucha, przysuwając biodra bliżej dłoni, na co opuszek jego palca zagłębił się we mnie. Usłyszałem jeszcze tylko jego śmiech, a potem dwa zwinne palce wdarły się do mojego wnętrza. Krzyknąłem i wygiąłem się w łuk na tak gwałtowne doznanie. Pewnie gdyby nie dłoń Kris’a w moich włosach przywaliłbym dość mocno w ścianę, ale mniejsza z tym. Wbiłem się zachłannie w jego usta, zasysając się na dolnej wardze, jak na kostce czekolady. Poruszałem biodrami w rytm zgięć palców w moim wnętrzu, przy okazji ocierając się o jego maksymalnie pobudzoną męskość. Ja mu się naprawdę dziwie, ze w takim stanie potrafi się jeszcze ze mną drażnić.

-Kris …– błagałem w myślach żeby przestał mnie już torturować i zakończył tę grę wielkim finałem. Byłem na prawdę zmęczony, najpierw trening a teraz to. Odsunął się od mojej szyi i spojrzał mi głęboko w oczy. Zagryzłem dolna wargę patrząc na niego proszącym wzrokiem. Zrozumiał. Odwrócił mnie tyłem do siebie i splótł nasze palce, układając je obok mojej głowy. 

Oparłem rozpalony policzek o zimną ścianę i przymknąłem oczy czekając na penetracje. Już po chwili poczułem jak przykłada główkę penisa do mojego wejścia i jednym sprawnym ruchem wchodzi we mnie aż do końca. Zduszony krzyk wyrwał się z mojego gardła, a przed oczami mi zawirowało. Przez następne kilka sekund nie mogłem złapać oddechu, przez nadejście upragnionego wypełnienia. Poruszyłem biodrami zniecierpliwiony. Blondyn od razu załapał. Ułożył dłonie na mojej tali i zaczął się poruszać, z każdym kolejnym pchnięciem coraz szybciej. Przyciskał mnie mocno do ściany, przez co mój nabrzmiały członek ocierał się o zimne kafelki. Jęczałem, wiłem się i krzyczałem na każdą dawkę rozkoszy jaka mi dawał każdym kolejnym pchnięciem. Sam zacząłem podrygiwać biodrami, wychodząc mu naprzeciw by zwiększyć doznania. Sięgnąłem do tyłu by złączyć nasze usta. Pocałunek był delikatny i czuły, spokojnie smakowałem słodkiej czekolady mieszającej się z wanilią. 

Przynajmniej ona tak uważał. Że moje usta smakują jak wanilia.  Spojrzałem mu krótko w oczy i oparłem czoło o zimna powierzchnie, a z moich ust wydostawały się kolejne gamy jęków. To było szaleństwo. Jego mocne pchnięcia, duże dłonie  wędrujące po całym moim ciele i słodkie usta znaczące moją szyje. Odrzuciłem głowę w tył, a po moim ciele przeszedł dreszcz, zabierający mi oddech. Poczułem na skórze jak jego usta wykrzywiają się w szatański uśmiech. Znów to zrobił jednak mocniej. Oparłem głowę o jego ramię sapiąc i jęcząc mu do ucha. Nie obchodziło mnie to czy ktoś może nas usłyszeć. A co do tego byłem pewien. Miałem to gdzieś. Teras liczył się tylko on i przyjemność jaką mi dawał. Woda spływająca po naszych ciałach potęgowała doznania, masując i łaskocząc naszą skórę, przy okazji zabierając z niej kropelki potu.

-Kris, już nie mogę … - wyjęczałem i spuściłem głowę ruszając szybciej biodrami i zaciskając mięśnie na jego męskości. On również przyśpieszył by już po zalewnie paru pchnięciach dojść równo ze mną, zalewając moje wnętrze. Westchnąłem błogo, a przed oczami mi pociemniało.

-To było niesamowite – usłyszałem przy uchu cichy szept blondyna. Uśmiechnąłem się delikatnie i obróciłem w jego stronę, oplatając jego szyje ramionami.

-Ty byłeś niesamowity – przy każdej sylabie zahaczałem wargami o jego własne, by potem sięgnąć ich i zatopić się w tej słodyczy. Kris objął mnie mocno w tali, opierając bardziej o siebie żebym przypadkiem nie osuną się po ścianie. Pocałunek był krótki jednak bardzo czuły. Oderwaliśmy się od siebie patrząc sobie w oczy i normując oddechy. Posłałem mu czuły uśmiech i pogładziłem po policzku, przymykając oczy. Dopiero teras odczuwałem skórki naszych igraszek.

-Choć, umyjemy się szybko – cmoknął mnie w policzek i sięgnął za siebie po żel do kąpieli. Wylał odrobinę pachnącej mazi na moje ramiona i plecy, by potem rozsmarować ją dokładnie. Odebrałem od niego buteleczkę i wylałam sobie na dłoń żel, rozprowadzając go po klatce piersiowej i ramionach blondyna. Zatrzymałem nagle dłoń, czując jego palce niebezpiecznie blisko mojego, jak na dziś nadużytego wejścia. Spiąłem się, spoglądając na niego lekko przestraszony.

-Nie bój się, muszę cie tam umyć – mruknął w moje włosy, głaszcząc po plecach uspokajająco. Przymknąłem oczy i wtuliłem się w nagi tors chłopaka, oddając się w jego ręce. Zacisnąłem mocniej powieki, gdy wprowadził we mnie jeden palec i czyścił pomału.

-Boli? – zapytał zwalniając i starając się jak najdelikatniej mnie umyć. Kochany Smok.

 -Trochę – wyszeptałem w jego szyje. Szczypało, to musiałem przyznać. Ale dało się znieść. Dawno się nie kochaliśmy, a dzisiejsza akcja była dość ostra, wiec co się dziwić.

-Gotowe – opłukał jeszcze nasze ciała letnią wodą i wyprowadził mnie z brodzika. Sięgnął po ręcznik i zaczął mnie delikatnie wycierać. Następnie szybo doprowadził siebie do ładu i wyszliśmy z łazienki. Skierował mnie w stronę łóżka i posadził na miękkim przedmiocie. Narzucił mi na ramiona kołdrę, a sam ruszył do komody wyjmując z niej dwie piżamy. Jakiś czas temu stwierdziliśmy, że będzie to mniej ryzykowne niż żeby, któryś z nas paradował nago po korytarzu, do swojego pokoju po ciuchy. 

Przyglądałem się jego umięśnionemu ciału. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że ktoś może mieś taki idealnie wyrzeźbioną sylwetkę. Westchnąłem cichutko spoglądając na jego członka, uda i pośladki. Mrr, aż ślinka cieknie.

-Co się tak na mnie patrzysz? – zapytał z delikatnym uśmiechem, podając mi czarny materiał.

-Zabronisz? Mam na co- odpowiedziałem, również z uśmiechem, odbierając od niego piżamę. Zrzuciłem kołdrę z ramion i nałożyłem na siebie bluzkę i spodenki do kompletu. Spojrzałem w bok na Kris’a, który już był ubrany. Stwierdzam, ze naprawdę dobrze mu w granatowym kolorze. Spojrzał na mnie z czułością i ucałował delikatnie w skroń, chcąc ułożyć mnie na posłaniu. Zatrzymałem go gestem ręki.

-Musze jeszcze iść do Luhan’a – wyjaśniłem. Teraz naprawdę było mi głupio, ze tak okropnie go potraktowałem.

Kris kiwał głową. Podniosłem się z miękkiego materiału, kierując się w stronę salonu, a zaraz za mną blondyn. Weszliśmy do dużego pomieszczenia, gdzie zastaliśmy pozostałych członków Exo-M.

-O, już skończyliście? Co tak szybko? – złośliwy głos Lay’a utwierdził mnie w przekonaniu, że chęć mordu w stosunku do jego osoby nigdy nie zmaleje.

-A co? Nie zdążyłeś sobie ulżyć? – odparłem jadowicie szukając wzrokiem Luhan’a. Znalazłem go na kanapie, przytulonego do Xiumin’a. Siedział skulony na kolanach chłopaka, prawie płacząc. Oczka mu się szkliły, jak u jelonka, a usta były na zmianę albo nerwowo zagryzane albo wygięte w podkówkę. Sehun by mnie zabił gdyby zobaczył go w takim stanie. Pomyślałem. Uśmiechnąłem się delikatnie do blondynka i rozłożyłem ramiona zapraszająco. Od razu zerwał się z kolan chłopaka i podbiegł do mnie. Rzucił mi się na szyje prawie wywracając nas obu.

-Przepraszam Tao, ja naprawdę nie chciałem cie zdener … - siąknął w moją szyje.

-To ja powinienem cie przeprosić, że tak na ciebie naskoczyłem. Wybacz. Ty niczym tu nie zawiniłeś – powiedziałem gładząc go delikatnie po rumianym policzku.  Na moje słowa chłopak od razu się rozpromienił, a na jego pyszczek znów wpłynął dziecięcy uśmiech. Przytuliłem go znów do siebie ziewając cichutko i przymykając na chwile oczy. "Młody" idealnie nadawał się na przytulankę.

-Choć idziemy spać, jesteś zmęczony – usłyszałem głos Kris’a za swoimi plecami. Odsunąłem się delikatnie od Jelonka i cofnąłem się o krok, od razu wpadając w objęcia mojego blond anioła.  Rzuciłem jeszcze krótkie „dobranoc” do wszystkich i wtuliłem w pierś blondyna, dając się zaprowadzić do pokoju.



4 komentarze:

  1. jak jak kocham Krisa!! Jak ja bardzo lubię Tao!!
    A ich razem to po prostu uwielbiam ;3
    Genialny one shot *.*
    Pisz takich rzeczy więcej!! ;3

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Taoris! Muszę przyznać, że ten shot powala na kolana. Tao na serio nie miał na początku humoru, ale kilka chwil z ukochanym i od razu mu lepiej. Szkoda mi troszkę Luhan’a. Na pewno biedny Jelonek nieźle się wystraszył, jednak Panda go przeprosiła. Dobrze, że jest taki kulturalny.
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham Taorisa. i kocham każdego kto pisze Taorisy.
    poprawiłaś mi tym fanfikiem humor na cały tydzień.
    dziękuję ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiadanie bylo dobre ale najbardziej nie oczarowal mnie w nim TaoRis a Luhan. Taki urooooczy. *ω*

    OdpowiedzUsuń

x
Szablon wykonany przez TYLER